Jak ptaki, kiedy odlatywac poczna
bez przerwy ciagna w dal przestrzeni sina
i horyzontu granice widoczna
raz przekroczywszy gdzies bez sladu gina...
Tak pokolenia w nieskonczonosc mroczna
nieprzerwanymi lancuchami plyna
nie wiedzac nawet skad wyszly.... gdzie spoczna...
ani nad jaka wznosza sie kraina
W chmurach i burzy lub w blasku promieni
podlegle skrytych instynktow wskazowce
leca, badajac waski szlak przestrzeni
ktory im znacza poprzednikow hufce
i te przelotna gre swiatel i cieni
jaka w swej krotkiej zobacza wedrowce... Adam Asnyk
Inga kommentarer:
Skicka en kommentar